Nie wiem dlaczego, nie pytajcie mnie - ta piosenka wzbudza we mnie coś, czego nie jestem w stanie opisać. Serce drży, ja mam ciarki, a w głowie same przyjemne wspomnienia. To chyba dość częste, że muzyka pobudza naszą wyobraźnię i nagle, gdy słyszymy pierwsze dźwięki, przed naszymi oczkami tworzą się najpiękniejsze obrazy, wchodzimy do naszego własnego, prywatnego Edenu.
Tak mam i ja.
Tak mam i ja.
Do muzykalnych nie należę, nie należałam i nigdy należeć nie będę, ale nie wyobrażam sobie życia bez moich ukochanych kawałków. Lubię ten moment, kiedy czuję, że wszystkie moje mięśnie tak specyficznie się napinają, a serce naprawdę zdaje się być odpowiedzialne za uczucia i mam wrażenie, że od ich nadmiaru zaraz wybuchnie.
Czuję się już tak blisko granic szczęścia, że aż boję się postawić kolejny krok, żeby przed przypadek w nim nie utonąć.
A jak jest z wami? Czy muzyka wpływa na was tak intensywnie? Jakie wspomnienia łączycie z jakimi piosenkami? Wypowiedzcie się, naprawdę mnie to interesuje :)